On biznesmen z tajemnicami z Kalifornii, ona kobieta po przejściach, właścicielka agencji talentów mieszkająca w Nowym Jorku. Ann i Jeff po raz pierwszy spotykają się nad brzegiem morza, spędzają wspaniały poranek w swoim towarzystwie, nie wiedząc, czy się jeszcze kiedykolwiek spotkają. Kolejny przypadek, kolejne spotkanie, tym razem na spotkaniu w pracy (on jest współwłaścicielem firmy, z którą ona chce nawiązać współpracę). Kolejne wspólnie spędzone godziny spędzają we wspaniałej atmosferze. Coś ich do siebie przyciąga, im więcej czasu spędzają wspólnie, tym więcej zaczyna ich łączyć. Jednak Ann boi się znowu zaufać, boi się zranienia, a Jeff ewidentnie coś ukrywa. Czy kobieta pokona strach i spróbuje szczęścia w ramionach mężczyzny? Czy rodzące uczucie ma szansę na ciąg dalszy? Czy spotkają się ponownie po powrocie Ann do Nowego Jorku?
Historia dość lekka, przyjemna, nawet wciągająca. Nie znajdziemy w niej wielkich wzruszeń, emocji itp. Moim zdaniem jest to książka na leniwe popołudnie, gdzie chcemy po prostu odpocząć, z książką niewymagającą od nas wielkich przemyśleń.
Ann jest bohaterką ciekawą. Jej „rozmowy” ze swoim wewnętrznym ja wywołują wiele śmiechu. Zdecydowanie ją polubiłam.
Jeff mężczyzna przystojny, zabawny, opiekuńczy, a przy tym bardzo tajemniczy.
„W słońcu Kalifornii” to książka, którą czyta się bardzo szybko (ma troszkę ponad 200 stron), dość dobrze bawiąc się z bohaterami. Według mnie zakończenie pozwala myśleć, że będzi...