„W Sepii” łączą się moje dwie pasje – fantastyka i fascynacja historią Zielonej Góry. Zresztą, czy historii nie można opowiadać przez fantastykę?
„W Sepii” to powieść graficzna, nie ma tu słów, opisów ani objaśnień. Chciałbym, aby czytelnik sam odnalazł w rysunkach fabułę, może odkrył nawiązania do historycznych kontekstów lub dopisał własne interpretacje wydarzeń…
To również opowieść zielonogórska, którą zainspirowało moje miasto, jego przedziwne „dziś” i jeszcze dziwniejsze, wciąż nie do końca odkryte, „wczoraj”. Nie jest to jednak bezpośrednia ilustracja historii. „W Sepii” dzieje się w czasie osobnym, epoce wyobrażonej, chwili raczej śnionej…
W Sepii, po prostu.
Jest też w tych rysunkach próba uchwycenia momentu przełomu, kiedy stara treść ustępuje miejsca nowej, a za maską zmienia się twarz. Takich momentów Zielona Góra przeżyła sporo, na przestrzeni wieków miasto przechodziło z rąk do rąk i granic; księstwa piastowskie, królestwa Czech i Węgier, cesarstwo Habsburgów, Prusy, Republika Weimarska, III Rzesza, PRL, Rzeczpospolita... Mimo zmian języka, który rozbrzmiewał na ulicach, sztandarów, nawet samej nazwy (Prasiae Elisiorum, Grünberg, Zielona Góra), samo miasto zachowywało swój specyficzny charakter, wchłaniając i trawiąc fale kolejnych przybyszy, którzy zastaną tradycję traktowali jak swoją; zakładali skóry poprzedników niczym własne, codzienne ubrania. Nie zawsze zmiana dokonywała się łagodnie, maska od wewnątrz bywała czarna od krwi...
„W Sepii” opowiada właśnie o takiej (nie)zmianie. Choć nie jest rekonstrukcją wydarzeń z 1945 roku; na rysunkach mieszają się dzisiejsze i historyczne motywy, wprowadziłem elementy fantastyki i magicznego realizmu... Można ten komiks odczytywać również jako oniryczną fantastykę, opowieść metafizyczną ze śnionego miasta.
Igor Myszkiewicz
„W Sepii” to powieść graficzna, nie ma tu słów, opisów ani objaśnień. Chciałbym, aby czytelnik sam odnalazł w rysunkach fabułę, może odkrył nawiązania do historycznych kontekstów lub dopisał własne interpretacje wydarzeń…
To również opowieść zielonogórska, którą zainspirowało moje miasto, jego przedziwne „dziś” i jeszcze dziwniejsze, wciąż nie do końca odkryte, „wczoraj”. Nie jest to jednak bezpośrednia ilustracja historii. „W Sepii” dzieje się w czasie osobnym, epoce wyobrażonej, chwili raczej śnionej…
W Sepii, po prostu.
Jest też w tych rysunkach próba uchwycenia momentu przełomu, kiedy stara treść ustępuje miejsca nowej, a za maską zmienia się twarz. Takich momentów Zielona Góra przeżyła sporo, na przestrzeni wieków miasto przechodziło z rąk do rąk i granic; księstwa piastowskie, królestwa Czech i Węgier, cesarstwo Habsburgów, Prusy, Republika Weimarska, III Rzesza, PRL, Rzeczpospolita... Mimo zmian języka, który rozbrzmiewał na ulicach, sztandarów, nawet samej nazwy (Prasiae Elisiorum, Grünberg, Zielona Góra), samo miasto zachowywało swój specyficzny charakter, wchłaniając i trawiąc fale kolejnych przybyszy, którzy zastaną tradycję traktowali jak swoją; zakładali skóry poprzedników niczym własne, codzienne ubrania. Nie zawsze zmiana dokonywała się łagodnie, maska od wewnątrz bywała czarna od krwi...
„W Sepii” opowiada właśnie o takiej (nie)zmianie. Choć nie jest rekonstrukcją wydarzeń z 1945 roku; na rysunkach mieszają się dzisiejsze i historyczne motywy, wprowadziłem elementy fantastyki i magicznego realizmu... Można ten komiks odczytywać również jako oniryczną fantastykę, opowieść metafizyczną ze śnionego miasta.
Igor Myszkiewicz