„Uwięzieni” autorstwa T.J. Newman to świetna powieść, w której dzieje się naprawdę wiele i nie sposób odłożyć jej tak po prostu na bok. Całość rozpoczyna się dość mocnym akcentem i nie zwalnia aż do ostatniej strony. Fabuła jest poprowadzona w taki sposób, że czytelnik chce jak najszybciej dobrnąć do końca, aby przekonać się, ile osób przetrwa katastrofę. Tak, tak – katastrofę, bo to właśnie wokół katastrofy lotniczej i akcji ratunkowej kręci się cała fabuła. I to właśnie w tym miejscu należą się autorce brawa za genialne zobrazowanie katastrofy i późniejszych działań ratunkowych. Wyszło to wszystko bardzo naturalnie i emocjonalnie, co jest największą zaletą tej powieści. Dodatkowo wszystkie kwestie techniczne są wyjaśnione jasno i klarownie, dzięki czemu czytelnik czuje się dobrze poinformowany, ale nie przytłoczony zbędnymi informacjami.
Sami bohaterowie są bardzo ciekawie wykreowani. Autorka zgotowała im wręcz piekło, gdzie na każdym kroku czeka pułapka lub smutna niespodzianka. Tych kilka osób tworzy bardzo interesującą grupę, gdzie każdy jest inny, każdy z nich ma cały wachlarz wad i zalet, a co najważniejsze, czytelnik czuje do nich sympatię lub wręcz przeciwnie. Jednak z całą pewnością nie można wobec nich pozostać obojętnym. Tacy bohaterowie, wraz z realistycznie oddaną fabułą, sprawiają, że książka mocno pobudza wyobraźnię czytelnika, i nawet jeśli mamy świadomość, że coś podobnego raczej nigdy się nie wydarzy, to i tak całość przekonuje, a momentami wręcz przytłacza.
„Uwięzieni” to książka, która zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie, a muszę przyznać, że kompletnie się tego nie spodziewałam. Chętnie zobaczyłabym jej ekranizację w postaci serialu, bo śmiało można stwierdzić, że scenariusz już jest gotowy. Serdecznie POLECAM!