Olivier opuścił Londyn z nadzieją, że w Hiszpanii odnajdzie spokój. Odziedziczona po matce willa do tej pory stała pusta, postanowił więc ją wyremontować i otworzyć swój własny biznes, tym samym rozpoczynając nowe życie. Plany jednak lubią płatać figla ponieważ w piwnicy budynku zostają znalezione owinięte w prześcieradło zwłoki maleńkiego dziecka, a w raz z nim dziwny amulet. Sprawą zajmuje się porucznik Valentina Redondo. Podczas gdy ta prowadzi oficjalne śledztwo, Olivier postanawia dowiedzieć się więcej o swojej rodzinie, przez co odkrywa nieznane mu dotąd fakty. Współpracując z władzami, właściciel willi próbuje odkryć kim było dziecko znalezione w murach budynku.
Już dość długi czas minął odkąd skończyłam czytać "Ukryty port", a mimo wszystko wiele szczegółów pozostało w mojej głowie. Nie jestem pewna, czy miałam okazję kiedykolwiek czytać hiszpański kryminał, ale nie da się ukryć, że miał on w sobie to coś oryginalnego. Pomysł na fabułę bardzo przypadł mi do gustu, a zarówno Olivier jak i porucznik Valentina zrobili na mnie pozytywne wrażenie. Zagadki i tajemnice z przeszłości dodają powieści ten punkt zaciekawienia czytelnika.
Pomimo, że książka jest dość pokaźna, czyta się ją naprawdę szybko i przyjemnie. Akcja płynie w idealnym tempie, nie czułam się znudzona, jak również nie odniosłam wrażenia że wszystko dzieje się zbyt szybko.
Jeśli macie ochotę na ciekawy kryminał hiszpańskiej autorki to serdecznie polecam.
...