Zaglądam do knajp, księgarń, sklepów, na bazary, do świątyń i siadam na wszystkich ławkach. [...] Jestem potwornie ciekawy, każde nowe miejsce wzbudza we mnie niepowstrzymaną chęć przemierzania go — wydaje mi się, że w ten sposób poczuję choć przez moment ducha, to coś, o czym Rzymianie mówili, że jest małym geniuszem niewidzialnym, unoszącym się czasem w powietrzu i mającym niezbadany związek z miejscem i umarłymi, którzy tam zostali pochowani. Życie jest w Tomi, tylko w Tomi, w szarym Tomi, nigdzie indziej. Cała reszta to choroby, majaczenia, iluzje, ułudy, bakcyle dziwnych rojeń umysłu, gorączka egzotyczna, wirus, który wyfrunął nagle z otwartych stron zakurzonej książki, przeniósł się na ubraniu z dalekich krajów. [...] Tomi jest za oknem, szare i spowite w mgły. Mgły rodzą się na okolicznych polach, z ciepłej jeszcze ziemi, której dotyka chłód. Miłość między nami jest niemożliwa, wszystko pozostałe tak. Stolicą świata jest Tomi. Tomasz Różycki