Najsłabsza część z całej serii. Trylogia trzymała mnie siłą, nie dając ani chwili, aby się oderwać, aż nie skończyłam jej czytać. Prequel niestety nie był tak porywający, bardzo często mi się dłużyło. W niektórych momentach autor mógł trochę szybciej popchnąć akcję do przodu.
Poza tym o wiele bardziej byłam ciekawa pracy Thomasa w DRESZCZ-u niż tego, jak wirus opanował świat. Nie pogardziłabym, gdyby powstała kolejna część, która właśnie opisywałaby losy Thomasa i przyjaciół pracujących, żeby wynaleźć lek. Tego, jak zlikwidowali starą załogę i wyszkolili nowych.
Wracając jednak do "Rozkazu zagłady" - jest to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto przeczytał Trylogię. Jednak właśnie w takiej kolejności - najpierw Trylogia, później prequel.