Mięso skończyło się dwa dni później. Przypomniał sobie, co mówił Sarze o trzech dniach bez wody i trzech tygodniach bez jedzenia. Postanowił stąd wyjść, ale nie miał siły. Zdawało mu się, że pies wraca, że strzela do niego, obdziera go ze skóry, że je. Miał nawet wizje, w których widział kawałek koniny, jakim poczęstował psa. Przypominał sobie historie o ofiarach katastrof samolotowych. Ci, którzy przeżyli, ginęli w górach z głodu, aż w końcu, żeby ocalić życie, zjadali ludzkie zwłoki. Pomyślał o Sarze i potrząsnął głową. Ale kto wie, czy do tego nie dojdzie? Nie mógł udawać, że to niemożliwe. Zakaz kanibalizmu obowiązuje tylko do momentu, dopóki umysł jest w stanie kontrolować ciało. Wiedział, że za jakiś czas zacznie zachowywać się jak zwierzę i zrobi wszystko,żeby przeżyć. Pewnego ranka zbudzi się, wyciągnie córkę z wnęki i rozważy taką możliwość. Innego dnia wytłumaczy sobie, że przecież ona sama by tego chciała. I któregoś wieczoru zacznie odrzynać kawałeczek jej ciała. Ręka mu zadrży, ale i tak to zrobi. Upiecze obcięty kawałek, będzie się nim dławił, ale jakoś przełknie. Z czasem zapomni o obrzydzeniu, a zacznie patrzeć na to z nabożeństwem, rozgrzeszając się i myśląc o komunii.