Już wyszliśmy z dzieciństwa, już zagarnął nas kołowrót codziennych obowiązków, ale przeczucie baśni wciąż idzie za nami, idzie we śnie i na jawie, więc nie dziwimy się, kiedy nawiedzają nas duchy dawności. Nie dziwimy się, bo za nimi tęsknimy i chcemy, żeby raz jeszcze ogarnęło nas rozmarzenie i poprowadziło w krainę fantazji. Na co dzień trzeźwi i rzeczowi, wierzymy teraz autorce tej fantastycznej opowieści, że w tak dobrze jej znanym, zbadanym wszerz i wzdłuż Paryżu, kryją się tajemnice uchodźców z całkiem innych światów, że znaleźć tu można więcej niż Luwr i wieżę Eiffla, niż Notre Dame i Montmartre: wystarczy pchnąć zwyczajne drzwi zwyczajnej na pozór biblioteki, aby otoczyła nas mgła dawności i tajemnicy, atmosfera srebrnych sanek i śnieżnej rosyjskiej zimy. Może odżyje w nas Jezioro Łabędzie, a może urok, jaki rzucił na nas kiedyś pan Jan Christian Andersen?
Przyjazne to są uroki...
Joanna Kulmowa