Nie jest łatwym zadaniem za pomocą słowa pisanego wywoływać emocje. Wszyscy wiemy, że czytam wiele, jedne książki doceniam bardziej, inne mniej, to naturalne, jednak niewielki ich odsetek wywołuje u mnie emocje. Dużo łatwiej jest mimo wszystko grać na uczuciach czytelnika w pełnowymiarowej historii. Choć lubię także zbiory opowiadań, to rzadko kiedy w jakiś sposób mnie poruszają, głównie z uwagi na to, że nie mam czasu by się zaangażować. Ale nic nie przygotowało mnie na tę książkę. To zbiór sześciu opowiadań o różnych kobietach, w odmiennych momentach życia. Łączą je Bieszczady, poplątane losy związane z Ukrainą i jeden człowiek, obecny w każdym z tych opowiadań. Każda z tych historii porusza i wywołuje masę różnorodnych emocji. Biorąc pod uwagę, że te opowieści są zaczerpnięte z prawdziwych wydarzeń, tym bardziej trafiają do czytelnika. Ale nic z tego by się nie wydarzyło gdyby nie fantastyczne pióro Autorki, które czaruje i momentalnie zabiera nas do świata zamieszczonego na kartach tej książki. Absolutnie jest to lektura, po którą warto sięgnąć i myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie ale i coś z niej wyniesie. U mnie zajmie z pewnością honorowe miejsce na półce i z przyjemnością będę do niej wracać.
A czyje losy poznamy na kartach tej powieści? Martyny- porywczej, pełnej namiętności, upartej, działającej często pod wpływem chwili. Pochodzącej z dobrego domu, w którym jednak oczekiwania wobec niej ją przerastają. Sonii, która zbyt łatwo ulega wpływom in...