Trudno pogodzić się z dorastaniem własnych dzieci. Jeszcze trudniej odciąć pępowinę i dać im kredyt zaufania i większą swobodę. Taka decyzja zawsze podszyta jest niepokojem, bo dla rodziców dziećmi zostają bez względu na wiek.
Gdy Nina i Lollo godzą się na organizację prywatki sylwestrowej przez ich niemal pełnoletnie córki nie spodziewają się jakie skutki przyniesie ich decyzja. Następnego dnia Jennifer, córka Lollo nie wraca z imprezy, co wywołuje efekt domina odkrywając kolejno skrywane tajemnice i prawdziwe oblicza osób od lat nazywających się przyjaciółmi.
Co przytrafiło się dziewczynie? I dlaczego wyszła z imprezy w środku nocy?
Narracja z perspektywy kilkorga bohaterów, w tym Fredrika, męża Niny, który ewidentnie coś ukrywa, z czasem zaczyna rzucać światło nie tylko na sprawę zniknięcia dziewczyny, ale przede wszystkim obnaża ich emocje. Prócz wątku kryminalnego i ciekawie zarysowanych problemów społecznych, to na nich skupia się autorka ukazując między innymi ogrom poczucia winy wynikający z braku relacji z córką w czasie, gdy już niczego nie można cofnąć, niczego naprawić.
W tej powieści nie tylko z napięciem wypatrywałam wyjaśnienia tragedii, ale również wielokrotnie zastanawiałam się nad własnymi relacjami z dziećmi, z których jedno jest już dorosłe. Nie na wszystko mamy wpływ, ale wsparcie, zainteresowanie i spędzany wspólnie czas może uchronić ich przed krokami, których mogliby w przyszłości żałować. Zresztą nie tylko oni, ale i my, rodzice.
Tytuł „Szczęśliwego nowego roku” automatycznie przywołuje pozytywne skojarzenia z szampańską zabawą, radością i nadzieją związaną z wchodzeniem w nowy rok. W tym thrillerze jednak nie znajdziemy żadnej z tych emocji, a zanurzymy się w gęstej, mrocznej i niepokojącej atmosferze, w której trwać będziemy do ostatnich stron.