Józefina, młoda tłumaczka wyjeżdża do malowniczych Łosic, by w spokoju popracować i zastanowić się nad swoim życiem. Te bowiem jest skomplikowane, toksyczny związek, trudne relacje z nieobecną przez lata matką sprawiają, że dziewczyna czuje się zagubiona. W Łosicach poznaje cudownych ludzi i nawiązuje nowe przyjaźnie. Uczy się też jeździć konno pod nadzorem Sambora, przystojnego trenera, który namiesza jej w głowie i sercu. Czy Inie uda się odzyskać harmonię, czy da sobie szanse na prawdziwe szczęście?
To moje kolejne spotkanie z zimową odsłoną twórczości autorki i przyznam szczerze, że chociaż książka mi się podobała, to nie poczułam 'tego czegoś', może dlatego, że główna bohaterka nie przypadła mi do gustu, a wręcz momentami irytowała mnie swoim dziecinnym zachowaniem i podejściem do życia.
Przepadłam za to w Łosicach, trzeba przyznać pani Klaudii, że opisała je tak, że czułam jakbym tam była, zachwycałam się przyrodą, sielskim, zimowym, mroźnym, acz malowniczym klimatem, niemalże czułam zapach siana i koni. Cudownie było wraz z Józefiną poznawać te piękne stworzenia.
''Szczęście pod choinką'' to bardziej zimowa, jak świąteczna książka, w sam raz dla tych, którzy chcą zacząć dopiero wprowadzać się w ten klimat. Czyta się ją szybko i przyjemnie spędza się przy niej czas. Chociaż ta historia nie kupiła mnie w 100%, to jednak uważam, że warta jest uwagi, znajdziecie w niej piękne chwile, pojawi się także nutka niebezpieczeństwa, szczypta miłości...