Choć „Cesarz” niezbyt przypadł mi do gustu, a postać Ryszarda Kapuścińskiego budzi obecnie pewne kontrowersje, dzięki „Szachinszachowi” w pełni zrozumiałam, dlatego Autor jest guru literatury faktu.
Książka jest napisana wartkim, czasami ironicznym, a przede wszystkim inteligentnym językiem (choć to raczej nie język jest inteligentny, tylko Autor). Kapuściński stawia trafne, choć niewygodne pytania. Pokazuje nie tylko losy poszczególnych ludzi czy społeczności, ale stara się też naświetlić mechanizmy opresji władzy, a także to jak rodzi się rewolucja. Przekaz ten jest o tyle ważny, że historia pokazuje jedno: zmieniają się miejsca, władcy, a schemat pozostaje taki sam.
Całość czytałam z najwyższą przyjemnością, niemalże jak sensację z górnej półki, oczywiście są kwestie, do których można się przyczepić, jednak nie przesłaniają one ostatecznej oceny całości.
„Szachinszacha” uznaję za książkę świetną, stanowiącą nie tylko zapis rewolucji w Iranie, ale także pokazującą uniwersalne mechanizmy. Jest to więc ciągle aktualna przestroga dla rządzących dziś światem, aby nie wystawiali na próbę cierpliwości swoich obywateli. Ta książka nigdy się nie zestarzeje.