Audrey stara pogodzić się z tym, że Salvatore Costello nigdy już nie pozwoli jej odejść. Kobieta staje się towarzyszą capo, i mają uchodzić za szczęśliwą rodzinę. Ze wszystkich sił stara się chronić syna przed niewątpliwie niebezpieczną przyszłością, jednak nadejdzie czas, gdy będzie musiała chociaż spróbować zaufać swojemu ukochanemu. Pomimo tego, że nie ufa Salowi, nie może wyprzeć się miłości do niego.
Czy będzie wstanie mu się poddać i podążać jego ścieżkami? Jak będzie wyglądała ich przyszłość? Przede wszystkim, czy zamiary Sala względem nich są czyste, czy stara się omamić Audrey, by ta mu się podporządkowała?
Odrazu zaznaczę, że jestem oburzona zakończeniem książki i osobiście nie wyobrażam sobie, że autorka miałaby nas zostawić z czymś takim. To wręcz domaga się kontynuacji! Przez to właśnie apeluję do autorki, by nie zostawiała czytelników z otwartym zakończeniem i zagwarantowała nam kolejną dawkę emocji.
Drugą część Syna mafii czytało mi się bardzo dobrze. Nie da się ukryć, że Sal i Audrey to wybuchowa para. Kobieta nie dawała sobie w kaszę dmuchać, ale z drugiej strony przez większość czasu była niesamowicie irytująca. Jej ciągłe wybuchy, fochy i zmienne nastroje doprowadzały mnie do szału i dość bardzo męczyły. Sal, jako typowy samiec alfa, bo inaczej go nazwać nie mogę, idealnie sobie radził z kobietą. Momentami zastanawiałam się czy faktycznie aż tak bardzo mu zależy na Audrey, czy to tylko gra. Muszę przyznać, że nie byłam z...