Zostając w świątecznym klimacie, postanowiłam sięgnąć po opowieść osadzoną w tym klimacie, którą znalazłam w czeluściach mojego czytnika. Poszukiwałam czegoś lekkiego i przyjemnego i wybór padł na "Świąteczne marzenie" które przyciągało mnie nie tylko opisem, ale i klimatyczną okładką.
W tej książce jest wszystko to, czego szukam w książkach świątecznych, czyli: miłość, przyjaźń, słodycz gorącej czekolady, błysk choinki, magiczne chwile i prószący w odpowiednich momentach śnieg... I nie, nie jest to ironia, lubię czasami sięgnąć po książkę, która zaleje mnie tym lukrem i oprószy słodkimi śnieżynkami, niczego nie żądając w zamian.
Odpoczęłam przy tej historii, i nic więcej od niej nie wymagam.
Autorka ciekawie skonstruowała fabułę, ciekawie pokazała klimat zatłoczonego i wiecznie zabieganego Manhattanu i kontrastującego z nim spokojnym wręcz sennym Londynem.
Oczywiście w tej historii nie brakuje smutnej, łapiącej za serce przeszłości głównych bohaterów, ludzi, którzy wyciągnęli pomocną dłoń w odpowiednim czasie, miłosnych zawirowań, tajemnic i niedomówień...ale za to właśnie kocham świąteczne książki, mimo że są one tak bardzo schematyczne i przewidywalne... na koniec i tak się ta łezka w oku pojawi.
Bohaterowie są fajnie poprowadzeni, są barwni i różni, nie ma tu nikogo zbędnego, każdy wiele wnosi do tej historii.
Akcja toczy się dość szybko, bo i sporo się tu dzieje, pojawia się nawet kilka nagłych zwrotów akcji.
Książkę dzięki emoc...