To jest powieść dla wszystkich zmysłów. Smakuje miodem. Unosi się w niej zapach kwiatów, z których pracowite pszczółki ten miód pozyskały oraz świeżego regionalnego chleba. I jeszcze pachnie słoną bryzą od morza, i łąką po deszczu, słonecznym lasem i wilgotną jaskinią. Oczy zachwycają się pięknymi widokami Sardynii, naturą, kolorowymi wyrobami ludowymi, złotymi pszczołami i bielą koronek. Również dla oka jest i piękna dziewczyna, i przystojniak, a jakże. Ucho czytelnika także bywa satysfakcjonowane: odgłosami wsi, brzęczeniem pszczół, rytualnymi piosenkami śpiewanymi przy ulach.
Magiczna to wyspa z tajemniczym czarnym miodem i zagadkowym drzewem oraz niecodzienna profesja Angeliki, która jest wędrowną pszczelarką.
„Zna pszczoły, ich brzęczenie jest jej ulubioną muzyką. Bezbłędnie rozumie ich język złożony z zapachów i dźwięków. Rozwiązuje problemy, które dręczą pasiekę i jedzie dalej. Jest strażniczką. Ostatnią strażniczką pszczół.”
Fabuła niespecjalnie odkrywcza - perypetie spadkobierczyni starego domiszcza oraz próba zaaklimatyzowania się w nowym środowisku. Brzmi znajomo? Do tego przewidywalny wątek miłosny, bo musi pojawić się przecież rycerz na białym koniu. Dołóżmy przyjaźnie, szukanie swojego miejsca na ziemi, dzielenie się szczęściem, radością i dobrami, wreszcie przebaczenie. Nic szczególnego. Biorąc pod uwagę intrygę, a jest taka całkiem przeciętna, byłaby to obyczajówka jakich wiele.
Tymczasem książka jest wyjątkowa, bo nie o fabułę tu gł...