Przyznam, że lektura nie była łatwa: film uparcie stawał przed oczami, niektóre sceny kusiły do sprawdzenia, czy tekst odpowiada filmowi. Trudno było znaleźć nastrój i indywidualny ton książki bez porównywania z obrazem, chociaż trzeba przyznać, że autorka starała się przedstawić niektóre sceny na swój sposób lub zmienić (nieco) wypowiedzi. Nie zawsze okazało się to korzystne dla książki – filmowe: „Kiedy czytacie, nie zastanawiajcie się co autor ma na myśli, ale co w a m przychodzi na myśl” lepiej przemawia do odbiorcy niż bardziej sformalizowana i pozbawiona emocji wersja książkowa: „Kiedy czytacie książkę, nie bierzcie pod uwagę tylko tego, co mówi autor, weźcie pod uwagę również to, co myślicie w y.”
W książce przede wszystkim zabrakło oddania klimatu całej historii, przekazania specyfiki miejsc i piękna krajobrazów (nie było tego dużo, więc śmiało można było przynajmniej spróbować), postacie zarysowane były głównie poprzez zamieszczenie dialogów, które w żaden sposób nie oddały charyzmy aktorów. Film był żywiołowy, pełen krajobrazów, niebanalnych miejsc, tworzył nastrój tajemniczości i oczekiwania na ważne wydarzenia – tego wszystkiego zabrakło w książce.
Trzeba przyznać, że w przypadku, gdy książka powstaje na podstawie filmu – korzystniej jest najpierw przeczytać książkę, w przeciwnym przypadku trudno jest pozbyć się wpływu obrazu i obiektywnie spojrzeć na tekst. Chyba, że autor znajdzie własny sposób, by swoimi opisami poko...