Zobaczyłam książkę w bibliotece , zachęcił mnie do przeczytania jej zaskakujący tytuł. To był strzał w 10. Książka jest wspaniała . Napisana jest w formie listów i opowiada głównie o przeżyciach mieszkańców małej wyspy Normandzkiej (położonej między Francją, a Anglii) pod okupacją niemiecką, w czasie wojny . Przedstawiona jest mało znana historia okupacji Wysp Normandzkich. Mieszkańcy wyspy dzielą się z autorką swoimi przeżyciami w czasie okupacji i w jaki sposób pomogła im w przeżyciu literatura. Opowiada o zwykłych ludziach i ich bohaterskich czynach, o wydarzeniach trudnych i bolesnych, ale też pełnych humoru. Zwykłe życie w czasach trudnych, a może niezwykłe? Opisuje w jaki sposób czytanie książek może wpłynąć na ludzi, ich połączyć i dać im siłę aby przetrwać tak trudny czas. Jest to hołd złożony literaturze, ale też hołd złożony zwykłym ludziom.
Dawno już nie czytałam tak optymistycznej książki, wypełnionej życzliwością, tolerancją , ciepłem i nadzieją. Ma ona w sobie magię, zaczarowuje czytelnika i podnosi wiarę w ludzi..
Zakochałam się w tej książce i jej bohaterach. Każdemu polecam, gdyż nawet w najbardziej smutny i ponury dzień nagle zaświeci słońce.