Odniosę się jedynie do "Harfy traw", gdyż o "Śniadaniu..." napisałam już parę słów.
Krótkie opowiadanie, które podobało mi się być może dzięki swojej prostocie.
Podsumowałabym je tak, życie jest tak krótkie, że trzeba cieszyć się każdą chwilą, bo kiedy minie nawet tego nie zauważymy i żal byłoby umrzeć zgorzkniałym. Warto więc wziąć przykład z Dolly, którą ludzie uważali za dziwaczkę, ale myślę, że była szczęśliwsza niż niejeden bogacz czy intelektualista.
Nauczmy się doceniać życie, dostrzegać w nim kolory i wystrzegać się oceniania ludzi stereotypowo - to szkodzi zdrowiu ;)