Wydawnictwo Otwarte zrobiło kawał rewelacyjnej pracy przygotowując wydanie tej książki. Okładka jest cudna, mapka rewelacyjna, podobnie czarno-biała ilustracja na samym końcu. Z tego powodu trochę żałuję, że poprzednie tomy kupiłam dużo wcześniej (inne wydawnictwo, inny pomysł, też ładny, ale nie aż tak). Książki się po okładce nie ocenia, jednak w tym przypadku piękne wydanie jest zapowiedzią bardzo przyjemnej lektury.
Dłuższa przerwa w czytaniu poszczególnych części trochę dała mi się we znaki i chwilami musiałam się zastanowić kto właściwie jest kim. Nie pomagały irytująco podobne imiona niektórych postaci - w większości przypadków mało istotnych. Athelhelm, Athelwold czy Aethelred... naprawdę można się łatwo zagubić. Początek książki jest bardzo wciągający, później jest już różnie. Jednak całość czytało mi się bardzo dobrze. Spora w tym zasługa Uhtreda i jego specyficznego poczucia humoru.
Pozytywnie zaskoczyły mnie też nowe postacie, które pojawiły się w książce. Tutaj na szczególną uwagę zasłużył kapelan Uhtreda, którego z miejsca polubiłam (gdyż inaczej się po prostu nie da). Nie brak też postaci znanych z poprzednich części cyklu, co również mi się podobało.
Szkoda, że na kontynuację "Wojen Wikingów" musiałam czekać tak długo. Na szczęście to już przeszłość, ponieważ kolejne części wkrótce się pojawią.
Jeśli ktoś lubi powieści historyczne, zdecydowanie polecam ten cykl :)