Przejmująca opowieść o losach mieszkańców pensjonatu, ich starzeniu się, przemijaniu. Ironiczna i błyskotliwa, sensualna i plastyczna. Pensjonariusze licytują się egzotycznymi chorobami, dziećmi w Ameryce, wykształceniem, flirtują, uciekają, wspominają smak czereśni i czasy wojny, które wciąż wydają im się bliskie, pełne urody. Czasy, kiedy smak był słodszy, a trwa zieleńsza. Rozliczają się z życiem, które powoli uchodzi i wiecznie czekają na dzieci, które prawie nigdy ich nie odwiedzają. To powieść o pamięci, spełnionych i niespełnionych miłościach, o kruchej granicy między dobrem i złem. Ale także śmiałe i niespotykane w literaturze spojrzenie na istotę ciała, które zarazem zbawia i zdradza. "Ślicznotka doktora Josefa" dotyka najtrudniejszych tematów, które każdy z nas musi oswoić. I robi to bezlitośnie, na strunie najwyższej, ale i z humorem, czasem rubasznym, ale częściej subtelnym, pełnym zadumy. Nie pozostawia obojętnym, oburza, ale i uwodzi. Początek upalnego lata, dom starców i jego mieszkańcy - to sceneria najnowszej powieści Zyty Rudzkiej. Tu każdy dzień zaczyna się i kończy tak samo. Pozornie nic już nie może się wydarzyć. Pozornie - bo tu aż kipi od życia. Pensjonariusze licytują się egzotycznymi chorobami i wykształceniem, piszą petycje, flirtują, uciekają, czekają na dzieci, które nigdy ich nie odwiedzają, tęsknią za smakiem czereśni, wspominają pieszczoty dawnych kochanek i kochanków. A przede wszystkim rozliczają się z przeszłością. Starość bowiem - jak pisze autorka - ujawnia to, co skrywamy przez całe życie. Tytułowa bohaterka powieści, Pani Czechna, jako dwunastoletnia dziewczynka była poddana eksperymentom medycznym w Auschwitz. Specyficzna, dramatyczna, pełna dwuznaczności relacja, jaka łączyła ją z doktorem Josefem Mengele, naznaczyła ją w sposób nieodwracalny. "Ślicznotka doktora Josefa" to powieść o przemijaniu, pamięci, kruchej granicy między dobrem a złem. Ale przede wszystkim śmiałe i niespotykane w literaturze spojrzenie na istotę ciała, które zarazem zbawia i zdradza; protest przeciwko fetyszyzacji młodości i wykluczeniu starości i śmierci z przestrzeni publicznej. Książka Rudzkiej wpisuje się w krąg poszukiwań, żywych zwłaszcza na gruncie plastyki, artystów takich jak Katarzyna Kozyra czy Paweł Althamer, którzy kompromitują konwencjonalne i wyidealizowane wyobrażenie ciała w kulturze wysokiej i masowej, poprzez ukazanie ułomnej cielesności konkretnych ludzi, zdeformowanych chorobą i procesami starzenia. "Ślicznotka doktora Josefa" to sensualna, plastyczna proza, połączenie dosadności, specyficznego humoru i liryzmu. Autorka w mistrzowski sposób, przede wszystkim za pomocą soczystych dialogów, kreśli portrety swoich bohaterów. Stanowczo, odważnie, ale też z niezwykłą wrażliwością zmusza czytelnika do dotknięcia trudnych tematów, które każdy z nas musi oswoić.