Pamiętam jak rok temu czytałam Baldura odkrywając dzięki temu Islandię i inspirując się do tego stopnia, że później oglądałam o niej sporo dokumentów. Na koniec recenzji dodałam jedno zabrakło mi wyjaśnienia co stało się z Siggim.
Teraz mam odpowiedź, Siggi czekał po prostu na rozwinięcie swojej historii w drugiej części książki.
Zacznę od tego, że autorzy mają niesamowitą umiejętność opisu przyrody i klimatu, wręcz czuje się ten porywisty wiatr i krople deszczu na twarzy. Człowiek od razu zagłębia się w mroczną historię pełną mgieł i walki o przetrwanie. Tym razem przenosimy się na Grenlandię, która potrafi być piękna niczym królowa lodu, ale tak samo niebezpieczna.
Baldur, którego poznaliśmy w pierwszej części leci odebrać rzeczy swego przyjaciela, który został uznany za zmarłego. Jak ma w zwyczaju zaczyna węszyć, a jego dziennikarski nos w końcu doprowadza go do ludzi, którzy jako ostatni widzieli jego przyjaciela. Czy Baldur odkryje co stało się z Siggim? Czy Siggi nie podda się arktycznym nocom? Jaki związek ma jego przyjaciel z najbardziej poszukiwanym w całej Islandii przestępcą? Tego wszystkiego dowiesz się z tej książki.
Osobiście przyznam, że liczyłam że Siggi podzieli los kota :) a jaki dowiecie się z książki.