Czasopismo poświęcone Brunonowi Schulzowi – jego osobie i jego dziełu – powinno powstać już dawno. Właściwie nie wiadomo, dlaczego dochodzi do tego dopiero teraz. Jak mało który spośród polskich twórców Schulz przyciąga uważne spojrzenia świata. Jego dzieło zaś, choć objętościowo niewielkie, tworzy pełen pokus labirynt o rozwidlających się ścieżkach, prawdziwe uniwersum ludzi, idei, rzeczy, zwierząt, roślin, pór roku, nocy lipcowych i nocy wielkiego sezonu…
W ostatnich kilkunastu latach nastąpił niebywały przyrost prac poświęconych Schulzowi, komentarzy do jego dzieła, interpretacji i egzegez. Granice wiedzy o pisarzu są już dzisiaj zbyt rozległe, by móc je ogarnąć jednym spojrzeniem. Mało komu udaje się więc zapanować nad światem pisarza i jego czytelników. Konieczne wydaje się zatem stworzenie mechanizmów autorefleksji i autokrytyki. Schulzologia powinna przyjrzeć się samej sobie, rozpocząć systematyczne porządkowanie swojej dziedziny, wprowadzić mechanizmy sprawdzenia i weryfikacji mnożących się dyskursów o Schulzu.
W czwartym zeszycie:
Stefan Chwin pyta, dlaczego Schulz nie chciał być pisarzem żydowskim.
Stanley Bill pisze o pograniczności w prozie Schulza.
Agata Tuszyńska opowiada o Józefinie Szelińskiej.
Stanisław Rosiek analizuje rękopisy Schulza.
Ponadto:
Przekład fragmentu książki „Bruno Schulz, czyli strategie mesjańskie” Henri Lewiego.
Późna inicjacja schulzowska Jana Woleńskiego.
Nieznany rysunek Schulza, znaleziony w muzeum Mishkan Le’Omanut w Izraelu.
Wspomnienie Izabeli Czermakowej o Schulzu.
Trzy recenzje książek schulzologicznych.