Andrzej Antoszka nie omylił się: to byli funkcjonariusze z trzeciego komisariatu. Zobaczył ich na długo wcześniej, nim podeszli - do drzwi i zadzwonili. Dzwonek brzmiał obco, przeciągle i jak gdyby obcesowo. Patrzył z góry i-przyszło mu na myśl, że to-sanitariusze: tam oto stoi -wóz pogotowia ratunkowego, a oni są wściekli, że imus.zą o tak późnej porze 'wlec się do chorego. Dopiero gdy zbliżyli się do bramy, zrozumiał, kim są. Jeden z 'nich podniósł głowę i Andrzej miał wrażenie, że patrzą sobie prosto w oczy. I jeszcze pomyślał, że tamten jest podobny do sąsiada z dołu: przygarbiony i bystry.