Barwna powieść białoruskiego pisarza Aleksieja Karpiuka "Raj w Wierszalinie, czyli przypadki Eliasza" jest lekturą, zarówno wciągającą w tok narracji, jak też nasuwającą wiele skojarzeń i rozmyślań nad istotą człowieka jako takiego. To nie jest rzecz napisana w konwencji kryminału, chociaż chwilami może być tak właśnie odbierana; zwłaszcza w początkowych partiach utworu. Trzeba pamiętać o czasach, w jakich powstawała ta książka: był to szczyt epoki Breżniewa, szalejące cenzury, popierania wojującego ateizmu. Autor dokonał zatem nie lada wyczynu, ukazując ów ruch eliaszowców w miarę sumiennie. (...)
Bohaterem powieści Karpiuka jest patrialchalny chłop Eliasz Klimowicz z Grzybowczyzny, z okolic Krynek. Ale bohater to jedynie nominalny, mimo że nie wymyślony przez autora; istniejący w rzeczywistości pierwszej połowy naszego stulecia na tych ziemiach. Karpiuk znał go, widział, dużo słyszał o nim; zbierał potem skrzętnie materiały do zamierzonej książki. (...)
Nie każdy ma siły i potęgę ducha na bycie człowiekiem we wszystkich godzinach żywota. A takim był chyba Eliasz Klimowicz, który celem swego życia uczynił dotarcie do Boga. Rezonans społeczny, jaki z wielorakich powodów narastał wokół jego osoby, okazał się czymś zgoła nie zamierzonym przez niego, często wręcz irytującym go. Omotał Eliasza kontekst chwili dziejowej, której on nie pojmował i nie usiłował posiąść o niej wiedzy. Nie był do tego intelektualnie przygotowany. Kierował się literą Biblii oraz zdroworozsądkowym rozumowaniem pragmatycznego wieśniaka. Nie zdawał sobie sprawy z mechaniki ruchu wielkich mas ludzkich, który - skoro zrodzi się - niechybnie prowadzi do własnej instytucjonalizacji. Nie będący w stanie sprostać temu lider zawsze kończy niszczącym dramatem, sam zaś ruch finalizuje się totalnym upadkiem.
Karpiuka interesują co prawda i uniwersalne prawidłowości, prawa narodzin, rozkwitu i zejścia. Jednakże z osobliwą, rzec by można: lubością koncentruje on swą pisarską uwagę na opozycji bezideowości wobec ideowości. Albo jeszcze inaczej: na niemożności osiągnięcia ideału. Przecież uosabia go każda wiara. (...)
Dociekania Eliasza Klimowicza właściwie nie wyszły poza ramy rzeczywistości społecznej, przeciwieństw pomiędzy biedą i bogactwem materialnego bytowania, a nawet typowo chłopskiej niechęci do cywilizacji miejskiej. Głoszona przez niego w schyłkowym okresie tzw. nowa wiara nie miała w sobie - na dobrą sprawę - nic z jakiejś odmiennej, sekciarskiej względem prawosławia doktryny, lecz była w swej istocie odtrąceniem jeno kleru. Włościańską rebelią za przejęcie świątyń. Kapłani będą ci przeszkadzać, napominał Joan z Kronsztatu. Aliści wokół Eliasza pojawili się też kapłani, jego właśni, zwani trzecimi. Szykował się więc ruch elit, a skończyło się na groteskowym konflikcie między amatorszczyzną a profesjonalizmem. (...)
Centralną sprawą, wokół której obraca się akcja powieści, jest zderzenie idealizmu z codziennością, sięgnięcie bruku przez ideał (...). Nie przypadkowo, zachowywali dystans do proroka mieszkańcy jego rodzinnej wsi i okolicy, natomiast gwałtownie przybywało mu wyznawców w miarę zwiększania się odległości od owego epicentrum...
Sokrat Janowicz