I przywiązany do tradycyjnych wartości czytelnik literatury pięknej otrzymuje w jednym tomie całą moc twórczą pisarstwa polskiego ostatniego stulecia. Kilkadziesiąt artykułów poświęconcyh polskiej literaturze współćzesnej to rzecz mocna i burzliwa - jak zresztą na romans przystało. Urbanowski z jednej strony wydobywa z niepamięci Eugeniusza Małaczewskiego, ledwie dwudziestolatka, zmarłego przedwcześnie w 1922 r., który wygrywał pean na cześć polskości, która jawi się tutaj [w jego opowiadaniach - red.] raz jako źródło życiowej tężyzny, raz jako poetycka wizja, porównywana do niesionego na bagnetach cudownego motyla. Nie, dla Małaczewskiego Polska nie była ,,odzyskanym śmietnikiem". Zatem autor ,,Romansu" podejmuje słowną szermierkę nie tylko z współczesnymi zblazowanymi krytykami patriotycznego pisarstwa - a zobaczymy wyniki tych zwarć w polemikach z Andrzejem Horubałą - ale też kwestionuje Kaden-Bandrowskiego opinie o niepodległości jako nie tak znowu wielkiej wartości.