Fragment: - Można by - zastanowił się kapitan Wydra - można by upiec jabłka. Siąpił jesienny chłód. Liście żółciły się zaledwie gdzieniegdzie, trzymały się nagich gałęzi resztkami sił. Osowiali na jesiennym wietrze oficerowie w polowych panterkach poruszyli się raźno. Porucznik Jerema Płomieńczyk, jako najmłodszy, czuł się w obowiązku dostarczyć najwięcej chrustu. W tym celu wyłamał całe drzewko. Na to kapitan Wydra zrobił uwagę, że nie powinno się noiszczyć młodych drzew, bo powiedzą, że jesteśmy niekulturalni. Kto ma powiedzieć? Płomieńczyk wściekł się wewnętrznie, chociaż nie dał po sobie znać. Nie podejmował dyskusji nie tylko na szarżę kapitańską. Ze starymi nie warto dyskutować, ponieważ zawsze mają rację i niczego nie rozumieją. Ten Wydra wygląda na prostego chłopa w mundurze i nic dziwnego, że się boi opinii.