Opinia na temat książki RAK. Psy szczekają, karawana jedzie dalej

Jest to opowieść, która bezlitośnie zagląda w najmroczniejsze zakamarki ludzkiej obsesji i konsekwencji, jakie może nieść stalking. Autor zainspirował się prawdziwymi wydarzeniami, co czyni tę historię jeszcze bardziej przejmującą. To nie fikcja rodem z kryminalnych seriali – to rzeczywistość, w której nowoczesne technologie i aplikacje randkowe mogą stać się narzędziem kontroli i manipulacji. Stalker z Tindera to postać, która przeraża nie tylko swoimi działaniami, ale także chłodną kalkulacją i metodycznym podejściem do swoich ofiar.
Iwo Rak nigdy nie przepracował ani jednego dnia w swoim życiu. Skrzywdził dziesiątki osób, ale zawsze miał dla siebie usprawiedliwienie: musiał kraść, bo kobiety miały pieniądze, których on nie miał; one nie potrzebowały, a on tak. Bił do nieprzytomności, bo – jak twierdził – same go do tego zmusiły, oszukiwały, chciały odejść. Czytając tę historię, trudno powstrzymać dreszcze. Aż strach pomyśleć, co musieli czuć ci, którzy doświadczyli tych wydarzeń na własnej skórze.
Książka zdaje się nie tylko opowiadać historię ofiary i prześladowcy, ale również podejmuje refleksję nad społecznymi i prawnymi konsekwencjami stalkingu. Czy system potrafi chronić ofiary? Jak łatwo można stać się czyimś celem?
Najbardziej uderza bezradność prawa i stróżów prawa. Niewydolny system wymiaru sprawiedliwości oraz niedofinansowanie policji sprawia, że Iwo może robić co chce - bić okradać, szantażować i nikt nie może lub nie chce go powstrzymać. Jest to przerażająca wizja, bo każdy z nas może kiedyś potrzebować pomocy i jej nie otrzymać.
Książka trzyma w napięciu i budzi przerażenie, zwłaszcza, gdy człowiek uświadomi sobie, że ta historia ma swoje oparcie w rzeczywistych wydarzeniach…