Mam dużą trudność w ocenie tej książki. Przyznaję się, nie jestem miłośniczką opowiadań. Moravi nie można odmówić wirtuozerii. Pisze interesującą, dowcipny, nie ma tam zbędnych słów i scen. Każde z tych opowiadań jest interesujące.
Ale po przeczytaniu kolejnych opowiadań miałam ochotę zakrzyknąć „jestem facetem”, nie potrafiłam pojąć tych kobiet i ich wyborów. Przypomniał mi się stary dowcip:
Przychodzi góralka do spowiedzi i mówi:
-Pyszniłam się swoją urodą.
Ksiądz spojrzał, a brzyć to była okrutna.
Nie w tych opowiadaniach wszystkie kobiety są przepiękne, zachwycające się swoją urodą. To ich mężowie, bo musi być mąż, są brzydcy, małostkowi i nieudacznicy. Kobiety są jak przepiękne pudełka, ładnie opakowane, ale co jest w środku tych pudełek? Nie chcą być traktowane, jako rzeczy, a jak się same traktują? Co one oczekują od życia?
Ciekawe i dla mnie kontrowersyjne spojrzenie na kobietę, jej psychikę i wybory. Warto poznać takie spojrzenie..