Książkę cechuje piękny, literacki język. To od razu zwraca uwagę, bo teraz już tak się nie pisze. Ale z drugiej strony wahałabym się czy podsunąć książkę synowi, bo to straszna historia. Z morałem, ale co się człowiek przestraszy w trakcie, to jego. Pamiętam ze swojego dzieciństwa, że tato mi podsuwał takie dziecięce 'hity' swojego dzieciństwa, mówiąc, że to pouczające. A ja spać nie mogłam po 'Sercu' Amicisa czy 'O krasnoludkach i sierotce Marysi'. Dzięki Bogu, że tego nie znał. Tu jest tragedia, rozstania, zło i beznadzieja. Dziecko ma z tego wyrosnąć podbudowane, że trzeba być dzielnym. I tak pomyślałam smutno, że to książka z roku 1930, którą czytały późniejsze dzieci wojny. Nie można zaprzeczyć, że ta powieść oddaje ich późniejsze losy. Skąd taka intuicja autora? Obym ja swojego dziecka nie musiała przygotowywać na męki.
Poza tym to historia inicjacyjna, to schemat bajki tradycyjnej, w której bohater wyrusza w podróż, aby odbyć próbę.