"Nie wiem, kiedy zasnąłem. Pamiętam tylko przerażającą ciemność napierającą ze wszystkich stron"" Od przywołania snu, a raczej sennego koszmaru, rozpoczyna się ta historia rozpisana ledwie na kilka dni. Niby zwyczajnych, a jednak nabrzmiałych od zdarzeń, przed którymi nie sposób uciec ani się ukryć... Oto pewnego dnia człowiek, w którego życiu czytelnik uczestniczy, znajduje w swym kalendarzu wpis zmieniający wszystko. Dosłownie: wszystko. Dzieje się tak, choć notatka, której ów mężczyzna nie jest autorem, może okazać się tylko żartem. Zresztą kiepskim. Niemniej nasz bohater świadom jest jednego: akurat te statystyki nie kłamią, na jednego człowieka przypada zawsze jedna śmierć. Rzecz jasna wciąż chyba odległa...?