T.M. Frazier - „Possession”
Jest to drugi tom z cyklu „Perversion”.
Zważywszy na to, ze jest to już duga część trylogii „Perversion” nie będę wdawać się w szczegóły co do fabuły. Trochę „Romeo i Julia” tylko w takim pozbawionym skrupułów wydaniu... Gdy miastem rządzą gangi. Kiedy każda najmniejsza, błaha decyzja może doprowadzić do wojny. Gdzie miłość można postawić na równi z szaleństwem. W takim właśnie świecie Tristan oraz Emma (jak i pozostałe postacie) starają się dożyć kolejnego dnia.
Książkę rozpoczynamy praktycznie w tym samym momencie, w którym zakończyła się pierwsza część, dlatego też jeżeli macie taką możliwość to po przeczytaniu „Perversion” od razu radzę Wam sięgnąć po „Possession”. Powieść ma lekko ponad 200 stron, także klasyfikuje się pod lekturę na przysłowiowy „raz”. Czyta się ją bardzo szybko, momentami niestety aż za szybko… Niekiedy brakowało mi rozwinięcia niektórych sytuacji. Tyle co się weszło w całą historię, to już czytało się ostatnią stronę. Jednakże autorka jest po prostu mistrzynią w kończeniu książek w dość emocjonujących momentach, tak, że wzbudza ogromną ciekawość co do kolejnej części.
Podsumowując książkę czyta się bardzo szybko. Jest idealna jako lektura na jeden wieczór. Pomimo kilku niedociągnięć, to po przeczytaniu zakończenia czytelnik od razu chce sięgnąć po kolejną część. Jeżeli chodzi o hot level znajdujący się na tylnej okładce to w stu procentach ...