Najnowsza, czwarta książka poetycka Tomasza Pietrzaka przynosi obraz współczesnego człowieka, który mimo upływu lat, nieustannie podtruwany jest przez wojenne doświadczenia i wspomnienia przeszłych pokoleń. To człowiek jątrzący się, z niezabliźnionymi ranami, pełen irracjonalnych lęków, uprzedzeń i fobii.
W wierszach poeta analizuje źródła tego stanu. Autor dokonuje dekonstrukcji traum wojennych, których ofiarą lub sprawcą była rodzina, przygląda się, jak bolesne przeżycia wmontowują się w geny i z pokolenia na pokolenia przekształcają się w coraz głębsze i mniej zrozumiałe lęki.
"Pospół" nie pozostawia wątpliwości, "Ciało/ podróżujące przez czas,/ pamięta", jesteśmy więc skazani na to nieustanne odgrzewanie i przeżywanie obcych traum. Jedyną nadzieją, zdaniem poety, jest niemal terapeutyczne wyzwolenie się od przeszłości. "Chciałbym już nie żyć/życiem babek. Pora je wykadzić,/i wypędzić z siebie" - nawołuje autor w wierszu "Luzowanie".
Ale nie tylko wpływ przeszłych traum zajmuje Pietrzaka. W cyklu wierszy "Pani Ej", przyglądamy się ranom, które dopiero powstają. Perspektywą jest tutaj historia Ukrainki, która została wyrwana z szału wojny na wschodzie. W swoistym studium powrotu z wojny i powojennej kuracji Pietrzak doszukuje się zalążków nowej traumy, która truć będzie następne pokolenia.
Swoim rozważaniom poeta rysuje szerokie tło, rozciągające się od wydarzeń pierwszej połowy XX wieku po konflikt na Ukrainie, czyniąc z książki komentarz do postwojennej, ale wciąż straumatyzowanej rzeczywistości, w której bolesne doświadczenia bez przerwy są przywoływane, a to w polityce, a to w telewizji, a to przy urodzinowym stole.