Charakterystyczna kukiełka wyrzeźbiona przez samotnego artystę jako pandemonium wskrzeszenia złych mocy? Oryginał jest brutalny, i żadna z późniejszych adaptacji tego nie ujawniła. Bestialska, nie dlatego, że mamy przerażające sceny, jak z Auschwitz, ale podskórnie sprawia lekkie zaniepokojenie, kiedy drewniany chłopczyk co krok kusi los, aby wylądował w tartaku. Pierwotna wizja jest niepokojąca, ponieważ Pinokio to osoba nieznośna, niesympatyczna i wypełniona łgarstwem, a jak wiemy - kłamstwo ma krótkie nogi, więc dosłownie mamy scenę, gdzie traci stopy! To dosyć bolesny portret dorastania do bycia prawdziwym chłopcem, a nie drewnem bez serca. Nie dziwię się, że jest nielubiany, nie najmilej wspominany, to gorzka lektura z małym dydaktycznym scenariuszem pod koniec serii nieszczęśliwych przygód z kukiełką, która dała się ponosić obcym, złym siłom. Dzieciom bym nie polecał - prędzej nastoletniej, rozwydrzonej młodzieży, aby sprawdzili, co ich czeka, jeśli będą zachowywać się jak niedojrzali chłopcy.