"Rozsądek — powiedział mój pan — uczy nas zaprzeczać lub twierdzić tam tylko, gdzie mamy pewność, bez dokładnej zaś znajomości rzeczy jedno i drugie jest niepodobieństwem".
Myślałam, że "Podróże Guliwera" to książka dla dzieci, kiedyś ją nawet przytargałam z biblioteki, ale chyba w jakimś okrojonym, dziecięcym wydaniu z obrazkami, bo obecnie mam wrażenie, że czytałam zupełnie inną książkę. Zaskoczyły mnie przede wszystkim naturalistyczne opisy dotyczące fizjologii oraz tak rozbudowane rozważania na temat funkcjonowania społeczeństwa, obyczajów, prawa czy polityki, do których podróże głównego bohatera były tylko pretekstem. Każda z wypraw powiększa doświadczenie bohatera i pokazuje mu świat z trochę innej perspektywy.
Zakończenie, w którym główny bohater wraca i domu i zachowuje się w taki a nie inny sposób jest jednak dla mnie dosyć przykrą konkluzją. Szczególnie, że on sam jest takim samym niedoskonałym człowiekiem jak inni, a to już trochę zalatuję hipokryzją, nawet mimo jego większej świadomości, a może właśnie przez nią.