Horrory w odcinkach z biblijnymi opowieściami w tle, z duchem pojawiającym się w pociągu, zamku czy w nieczynnej elektrowni, z niezrozumiałym zachowaniem ptaka, pojawiającego się znienacka w ciemną grudniową noc w pokoju szlachcica. Do tego okropieństwo wspomnień przeżyć w sierocińcu. Włos jeży się momentami na głowie przy czytaniu niniejszego zbiorku. Autor ma specyficzny język, którym chciał nawiązać do tematyki i mrocznych czasów w przedstawionych przez siebie historyjkach. Mroczność przeżyć wypływa każdą cząstką emocji z niniejszego woluminu. Mroczność, krwiożerczość i tajemniczość. Nie ma tu opowiedzianych zdarzeń całkowicie i do końca. Trzeba trochę się natrudzić, by dopowiedzieć sobie jeszcze coś na koniec każdej z przedstawionych tu historii. Autor dał nam lekcję całkowitej apokalipsy dobroci i znanych nam aksjomatów tejże dobroci, jak chociażby Bóg czy miłość. Ciekawie przedstawił swoją wersję Apokalipsy, odniósł się do wiersza Edgara Allana Poe zatytułowanego „Kruk”, a znaną nam wszystkim historię o braciach Kainie i Ablu przedstawił jak dialog A. z Bogiem, który nie do końca jest tu kochającym, dobrotliwym ojcem wszystkich. Jest tu mnóstwo czarnej, toksycznej miłości, a kochanki bywają złymi demonami. Wszystko przedstawione na opak, a życie poddano wiwisekcji, akcentując śmierć i ból.