Hotel "Bristol", ukończone w 1900 r. dzieło architekta Władysława Marconiego, miał rywalizować z położonym naprzeciw Hotelem Europejskim, zbudowanym prawie pół wieku wcześniej też przez Marconiego, ale Henryka, założyciela polskiej linii tej uzdolnionej włoskiej rodziny. Przez długi czas oba te reprezentacyjne hotele dzieliły los Warszawy. W latach 1900-1939 korzystali z nich polscy i zagraniczni mężowie stanu, prześliznął się tędy niejeden wybitny lub modny artysta, konferowali tu zazwyczaj ludzie interesu, często tak zwanego wielkiego, a niekiedy po prostu ciemnego, przewinęła się plejadka niebieskich ptaków i sekundująca im wszystkim nieodłączna kobieta-towarzyszka, bądź aspirująca do pozycji damy i muzy, bądź krążąca wokół ponęt luksusu i pieniędzy, których strumień - wątły w ubogiej i oszczędnej Warszawie - płynął przez hotele wartko i hojnie. Niewiele z tego przypadało ogółowi pracowników hotelowych, ale zajmowali oni tak dogodne pozycje obserwacyjne, że pewne sekretnie działające czynniki nie omieszkały tego wyzyskać.