"Umiem wszystko, co się na "U" zaczyna, z wyjątkiem umierania, tego jeszcze nie opanowałam, ale wszystko przede mną"
Piotr Liana, drugi po Arnoldzie R. Płaczku vel Thomasie Arnoldzie, znany mi farmaceuta z wykształcenia, który postanowił, jak widać po ocenach, z powodzeniem, spróbować swoich sił w pisarstwie. Obaj panowie, co ciekawe, urodzili się nawet tego samego roku. Jednak o ile pan Arnold dorobił się już u mnie swojej własnej wirtualnej półki, o tyle pana Piotr, dopiero debiutuje w moim czytelniczym życiu i właśnie miałam okazję skończyć pierwszą z jego powieści, pt. "Persona non grata"
"O ja się zastrzelę" 😉, jak mawiała ciotunia Wichrzysława, jedna z głównych bohaterek omawianej książki. Mniemam sobie, że owym tytułowym intruzem i osobą zupełnie niepożądaną w Kłobuczce stał się Bożydar Szczocarz, który przyjechał do tej wioski na zaproszenie ciotuni wprawdzie, jednak okazał się być bardzo niewygodnym przybyszem. Nie dla samej krewnej, rzecz jasna, bo ta bardzo rada była z odwiedzin, lecz dla reszty mieszkańców Kłobuczki. Takie wioski, nie lubią obcych, wszyscy tam mają swoje mniejsze lub większe tajemnice, a ten "przyjezdny" zbyt obcesowo wtyka nos w nie swoje sprawy i wyrasta zupełnie tam, gdzie go nie posiali.
Autor z niezłym zacięciem i pazurem, nakreślił swoje postacie. Wszystkie są bardzo charakterystyczne, chociaż każda na swój subiektywny sposób. Jednak ja nie chciałabym z żadną z nich mieć do czynienia. Każda z nich, to oso...