Trzydzieści lat temu, kiedy rock w Polsce przeżywał apogeum i chwile triumfu, Perfect nie miał sobie równych. Z łatwością wtargnął do rockowej ekstraklasy i uplasował się w czołówce, uczciwie zapracowując na miano kapeli kultowej. O Ewce, Pepe oraz Wujku Józku śpiewała wtedy cała Polska - gotowa do walki z ZOMO i przestać bać się Jaruzelskiego. Ale nagle, w czerwcu 1983 roku zespół zamilkł, zamarł, zaniemówił, wyłączając fonię. To nieme kino trwało dziesięć lat. Tyle czasu upłynęło zanim lokomotywa o nazwie Perfect wróciła na właściwe tory, wjeżdżając na peron dla niepokonanych. Tam gra, nagrywa i koncertuje, dopisując kolejne rozdziały swojej biografii. Biografii, która zdaje się nie mieć końca...