Przychodzę dziś do Was z kolejnym debiutem, tym razem nie będzie to jednak kryminał, choć zaklasyfikowanie tej powieści sprawia mi pewną trudność. Nie jest to thriller sensu stricte, chociaż znajdziemy w "Pani March" Virginii Feito elementy thrillera psychologicznego, nie zabraknie napięcia, rozbijanego czasem dawką czarnego humoru. Chyba najbliżej mi do stwierdzenia, że książka ta jest rodzajem satyry społecznej, obrazującej zakłamanie i hipokryzję środowiska nowojorskiej elity.
"Pani March" to swoiste studium stopniowego pogrążania się w chorobie psychicznej, która sprawia, że tytułowa bohaterka zaczyna gubić się w rzeczywistości. W swój coraz mocniej zagmatwany świat wciąga również czytelnika, który towarzysząc jej, sam traci powoli pewność, co jest tutaj prawdą, a co wytworem chorej wyobraźni pani domu.
Nietrudno przewidzieć, że urojenia, które coraz ciaśniej zaciskają się na rozsądku pani March, doprowadzą do jakiejś tragedii, do końca jednak nie wiadomo w którym kierunku zwrócą się jej pokręcone myśli. Powieść Feito trzyma zatem w napięciu i niepewności, goszcząc czytelnika atmosferą ciągłego niepokoju.
To poruszenie, zanurzenie w klimat coraz głębszej paranoi, powoduje, że historia ekscytuje i wciąga. Przyszłość jest tu tajemnicą, której nie sposób się domyślić.
Pani March jest żoną znanego amerykańskiego pisarza George’a M., jego najnowsza powieść robi właśnie ...