Marek opisuje początki polskiego powojennego jazzu – ja wtedy byłem za młody, by w tym wszystkim bezpośrednio uczestniczyć, w narodzinach tej muzyki w Polsce. Ale to są przecież moje muzyczne korzenie. Potem z wieloma muzykami, którzy są bohaterami tej opowieści, grałem na różnych koncertach i na płytach. I zawsze byłem bardzo wzruszony, kiedy mogłem ich poznać. Były to ciekawe lata – te zakazy grania jazzu, ten wczesny PRL, który jakoś przetrwaliśmy, ten socrealizm, który na pewien czas zatrzymał rozwój naszej kultury. Na poezji za bardzo się nie znam, choć rozumiem ją instytucyjnie, a twórczość Adama Mickiewicza kocham, szczególnie „Pana Tadeusza”. Myślę, że to wielka sztuka opisać polski jazz i wszystko, co go otaczało, wierszem, trzynastozgłoskowcem. Markowi się to udało, i za to mu chwała. (Tomasz Stańko)