Przeczytane
Mam w domu 📚
Z bólem serca oceniam ostatni oryginalny tom Pana Samochodzika na tak niską ocenę. Za pierwszym razem w ogóle przez niego nie przebrnęłam, za drugim jakoś się udało, ale z premedytacją nie przeczytałam jej ponownie ani razu, aż do dziś. Niestety, nawet naście lat, które minęły od pierwszej lektury, nic nie zmieniły w mojej ocenie. To zupełnie nie mój klimat.
Ralf Dawson czyli człowiek z UFO, który miał przybyć z 8975, to chyba najbardziej pokręcony współpracownik pana Tomasza, jaki przewinął się przez tę serię. Bigos pogrążający się w letargu, z którego najskuteczniej budził go zapach jajecznicy, to przy nim pikuś.
Poza tym przewinęli się jeszcze don Stefano, don Casanoova, don Gabriel... tylko tajemniczego don Pedra, szpiega z krainy deszczowców brakowało, carrrrramba! A nie, don Pedro też był, chociaż nie szpieg. I jeszcze Robin, przypominający bogina z Harrego Pottera, który zmienia się w coś, czego najbardziej się boisz. Może J.K. Rowling czytała "Pana Samochodzika i człowieka z UFO" i zainspirowała się Robinem? :)
Przyszłość, przeszłość, teraźniejszość - pogubić się było można. A gdzie wyścigi wehikułem, stare plany i schowki pełne skarbów? Dla mnie pierwsze siedem tomów stanowi najwspanialsze wspomnienie z dzieciństwa i niech tak zostanie na zawsze.