Gdy zobaczyłam okładkę tej książki, to jako niepoprawna sroka, od razu zapragnęłam do niej zajrzeć...
Przyznam, że nie spodziewałam się, że autor tak mnie zaskoczy. Opis sugerował walkę z chorobą, a że ja sama mam takie problemy, tym bardziej było to dla mnie jeszcze większą zachętą. Okładka przywodzi na myśl słynne malowidło Williama Blake'a "Stworzenie świata", co po lekturze książki uważam za genialny pomysł, idealnie pasujący do treści.
Wcześniej czytałam tylko jedną książkę autorstwa Daniela Radziejewskiego "Dziecięcy kram", która mi się podobała, więc to również było niejako zachętą do czytania jego nowej powieści, chociaż ja i tak daję szansę wszystkim autorom.
Ta książka jest zupełnie inna, to jest jakby nieco fantazyjny powrót autora do wspomnień z lat dzieciństwa, ale także pasjonująca i pełna zwrotów akcji historia z pogranicza kryminału i bujnej wyobraźni i niesamowitego wręcz zaskoczenia.
To opowieść o jego rodzinie, bardzo osobista, w hołdzie dla rodziców.