Już od pierwszych chwil okazuje się, że Abi jest matką nadopiekuńczą- ciągle sprawdza co, gdzie i z kim robi Olivia, wiele jej zabrania, wiele wymaga. Nie do końca jest to jednak przesadzone, biorąc pod uwagę w jakich okolicznościach urodziła córkę. Niestety niedomówienia mają to do siebie, że rujnują relacje. Właśnie dlatego Olivia miała przed matką tajemnice.
Rozdziały były przeplatane pomiędzy matką i córką, co stopniowo pozwalało dojść do prawdy. Historia opowiedziana z dwóch perspektyw daje nam możliwość zrozumienia postępowania bohaterów oraz ich emocji. Trochę brakowało tutaj napięcia, jednak ilość pytań, które się nasuwały to wynagradzała.
Książka mnie zaciekawiła od samego początku, kilka zagadek udało mi się rozwiązać samej, kilka mnie zaskoczyło. Najbardziej w książkach cenię emocje, a tych tutaj nie brakowało. Współczułam, irytowałam się, było mi przykro, czułam radość.
Myślę, że warto przeczytać chociażby ze względu na poznanie uczuć nadopiekuńczego rodzica, który traci jedyne dziecko, a także dla zakończenia historii, które było jednocześnie radosne i bardzo smutne.