Cudowna książka z historią, o której (pomimo zamieszkania niejako "za górą") nie miałam pojęcia. Książka odkryta w muzeum Regionalnym i kupiona od razu wraz z kilkoma innymi regionalnymi pozycjami - przeczytana następnego dnia...
Dla takich perełek uwielbiam odwiedzać lokalne księgarnie i muzea regionalne. Można tam natknąć się na historie nieziemskie wprost. Ta dotyczy Krzyszkowic (i dworu - już nieistniejącego), historii księżnej Augusty, która nade wszystko ukochała myślenicką ziemię. Księżnej, która w dzisiejszych czasach byłaby behawiorystą i weterynarzem - tak bardzo bowiem umiłowała zwierzęta, że niejednokrotnie były dla niej ważniejsze niż ludzie.
Autorka dokonała rzeczy praktycznie niemożliwej - wskrzesiła dawno zapomnianą postać, dotarła do źródeł i ubrała zwyczajną historię, jakich wiele, w cudowną osnowę zdań i regionalizmów.
Książkę czyta się przyjemnie, co nie zmienia faktu, że jest to książka historyczno-biograficzna, bez cienia fikcji. Kiedy będziecie w Myślenicach, odwiedźcie koniecznie Dom Grecki (tam właśnie znajduje się muzeum) i podjedźcie do Krzyszkowic - zobaczcie zdziczałe sady, kościół drewniany i pozostałości dworu - wówczas opowieść o księżnej Montelart wyda wam się jeszcze piękniejsza.