"Żyję w Korei Północnej jak mówiący automat, jak człowiek zaprzęgnięty w jarzmo. Moim przeznaczeniem jest świecić w ciemnościach" – pisze we wstępie autor. Niewiele więcej o nim wiemy. Nigdy nie stawił otwarcie czoła reżimowi, bo gdyby to zrobił, trafiłby do obozu pracy lub przed pluton egzekucyjny.
Jego opowiadania to krótkie wycinki z życia zwyczajnych mieszkańców Korei Północnej. Ci ludzie zachowują się jak roboty: klaszczą, śmieją się, płaczą na zawołanie. Nie buntują się, nie uprawiają sabotażu, nie drukują ulotek, nie spiskują. Służą państwu ze wszystkich sił, nawet kosztem najbliższych. Przeglądają na oczy dopiero, gdy dotknięci jakąś osobistą tragedią, przekonują się jak bezduszny, okrutny i zakłamany jest reżim, który dotąd wspierali z takim oddaniem.
Klasycznie skonstruowane opowiadania nie są pozbawione rysów satyrycznych, chociaż przy ich lekturze chce się raczej płakać niż śmiać, bo opisywana przez Bandiego paranoiczna rzeczywistość nie jest wytworem wyobraźni autora, ale światem, w którym nadal żyje. Nie tracąc nadziei, że któregoś dnia ponad dwadzieścia milionów jego rodaków ocknie się z letargu, w którym tkwił przez dziesiątki lat również on sam.