Dla takich książek warto czytać fantastykę. Kiedy oprócz podziwiania świata stworzonego przez autora i śledzenia perypetii bohaterów są jeszcze dodatkowe smaczki, podteksty. Nie jest to wyłącznie rozrywka, ale wywołała u mnie refleksje i pytania .
Mamy miasto, które przesuwa się po torach do jakiegoś optimum, inaczej zginie. Czy to nam coś przypomina? To ciągłe dążenie do jakiegoś optimum lub Omegi. Miasto nazywa się Ziemia, tak jakby świat wokół miasta był nieważny, nie istniał. Ale istnieje i mieszkają tam ludzie. Czy miasto jest zainteresowane światem wokół? Miasto, zamknięta społeczność, działająca na zasadach jego twórcy, które są znane tylko nielicznym. Czy wiedza może być groźna? Co się stanie jak mieszkańcy zaczną zadawać pytania o sens i cel istnienia miasta? Helward jest wychowany na ideałach miasta i głęboko w nie wierzy. Należy do kręgu wybranych, którzy wychodzą na zewnątrz miasta i mają wiedzę o jego funkcjonowaniu. To dzięki jego plastycznej narracji poznajemy ten świat i ludzi w nim żyjących. Czy jednak jest zdolny do refleksji, do zadania sobie niewygodnych pytań o sen i cel? Czy jest człowiekiem tej ideologii, ślepo wierzącym swoim przywódcom? Helward zastał pewną rzeczywistość, wpasował się w nią i tradycja jest dla niego święta. Skąd my to znamy? Pojawia się nagle Liz, kobieta spoza miasta. Czy jest w stanie podważyć sens istnienia miasta i doprowadzić do jego upadku? Czy odpowie na dręczące niektórych pytania? Czy poznamy jak powstało ...