Bardzo lubię książki Jane Harper, jednak „Ocaleni” to jak dotąd jedyna pozycja, przy której miałam problem, aby poczuć magię twórczości autorki.
Historia, która kryje się na kartkach powieści ma w sobie wiele tajemnic i ciekawych wątków, które naprawdę potrafią zaciekawić czytelnika. Jednak odniosłam wrażenie, że wiele z nich autorka potraktowała po macoszemu i nie wyjaśniła ich w odpowiedni sposób. Wiele sekretów wcale nie musiało być sekretami i nie nadawały książce żadnych dodatkowych walorów. Przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a nostalgia i żal strona za stroną stają się coraz mocniej wyczuwalne.
Najmocniejszą stroną książki jest klimatyczna sceneria, która pozwala nam się przenieść do Evelyn Bay. Morze, plaża, skały, jaskinie pełne niebezpieczeństw i tajemnic… Do tego klimat specyficznego, małego miasteczka i jego mieszkańców… Na prawdę można się poczuć jakby się było w tym miejscu. Jednak to wszystko to za mało, aby wynagrodzić mi dość powolną akcję, która momentami wprowadzała mnie w stan frustracji.
„Ocaleni” to książka, która nie jest zła, ale nie dała mi tego, czego od niej oczekiwałam. Może właśnie oczekiwałam od niej zbyt wiele i dlatego nie było tego efektu woow i nie pochłonęła mnie jak inne książki autorki? Może Wasze odczucia będą zupełnie inne, dlatego zachęcam Was do sięgnięcia po książkę i wyrobienie sobie własnej opinii.