Oniryczna formalizacja Rusi. Drobne opowiadanie o asesorze, który zgubił własny nos. Niektórzy podejrzewają, że skrócił go golibroda, ale nie ma jednej, konkretnie potwierdzonej wersji wydarzeń. Komedia o społeczeństwie w uniformowanym kołnierzyku. Utrata nosa wiążę się z utratą statusu społecznego (awansu w hierarchii). Trwają poszukiwania chrząstki. Czy się odnajdzie? Bez względu na to, jak spojrzymy na problem w utworze Gogola nie potrafię odejść od wspomnień, że to historia jakich wiele w zbiurokratyzowanym świecie. Ludzi goniących za wygodną posadką, którzy potrafią zadzierać nosa czy wtryniać swoją przegrodę nosową tam, gdzie nie powinno (nie naprzykrzając się osobom z zewnątrz). Jednocześnie nie polubiłem się z urzędowym cwaniakiem, który nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa. Śmieję się pod nosem, że przenośni i alegorii do tytułu znajduję pod dostatkiem, ale w rzeczy samej - nie da się uciec od przysłowia czy skojarzeń z małym organem ciała na twarzy. Choć to gatunkowo komedia, nie bawi, jak ,,Rewizor''. Częściej miałem uczucie, że to przykrywka dla naszych ciekawskich spojrzeń, a co oczy widzą, to i nos czuwa.