Łatwo przywiązuje się do nowych autorów i chyba dlatego mam takie zaległości. Nie prowadzę jakiejś szczególnie ostrej selekcji, nawet jeśli pierwsza książka, z którą mam styczność nie jest wybitna, ale jest po prostu dobra, to z reguły sięgam po kolejne. Robię to tym chętniej, gdy dostrzegłam potencjał mimo mankamentów, bo jestem ciekawa, czy twórca jest w stanie je wyeliminować.
"Nikt nie może wiedzieć" to druga powieść Kate Alice Marshall, która ukazała się w Polsce. Czytałam pierwszą i moim zdaniem była ona źle skomponowana, przez co naprawdę dobre pomysły nie zrobiły odpowiednio dużego wrażenia. Ta, o której dziś piszę, też nie jest idealna, ale dostrzegam wyraźny progres, choć niestety znów było nieco przewidywalnie.
Już sam zarys fabuły wydał mi się niezwykle intrygujący. Mam chyba słabość to takich rodzinnych tajemnic. Ta historia mnie nie zawiodła. Autorce udało się niemal do samego końca utrzymać napięcie, a przede wszystkim przeprowadzić akcję tak, by sekret sióstr w pełni wyszedł na jaw na ostatnich stronach. Dzięki konstrukcji opartej na różnych perspektywach, poznawanie tej opowieści było prawdziwą przyjemnością, a odkrywanie kolejnych tropów nieco stało się trudniejsze.
Miałam swoje typy, które zmieniały się w miarę toczącej się akcji. Rozwój sytuacji kilkukrotnie mnie zaskakiwał, głównie przez to, że siostry z upływem lat się zmieniły i ich młodzieńcze zachowania niekoniecznie pokrywały się z postawą, jaką przyjęły w dorosłym ...