„Wino to pasja, to miłość, to namiętność (…)”.
Są takie książki po które, widząc nazwisko autora, sięga się z ogromnym apetytem na niezwykłą podróż czytelnie działającą na wyobraźnię, poruszającą najczulsze struny duszy, powodująca szybsze bicie serca, rozniecającą nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Dla mnie gwarancją takiej niebywałej przyjemności są książki Pani Barbary Wysoczańskiej. I tym razem nie było inaczej.
Dwie kobiety żyjące w tak różnych czasach. Niemka i Polska. Tak różne i tak wyjątkowe. Każda ma swoja historię i swój świat. A jednak los zdecydował połączyć je tym samym miejscem, gdzie rozsypał okruchy szczęścia i każda z nich dostała szansę, by je pozbierać i wziąć dla siebie.
Rok 1934
Gretel Vogel, młoda filigranowa dziewczyna, córka właściciela znanej w okolicy winnicy w Grünbergu na Śląsku, wobec choroby ojca i braku wsparcia ze strony rodzeństwa, została wystawiona na ciężką próbę. By uratować swój dom i rodzinną winnicę musiała stanąć do nierównej walki, by po prostu przetrwać. To doświadczenie zahartowało je charakter i uczyniło ją silną i niezależną kobietą ze stali na miarę swoich czasów. Gdy wygrała już nie jedną życiową bitwę, wybuchła prawdziwa wojna. Rok 1939 zmienił świat, życie młodej Niemki również..
Rok 2024
Prawie 90 lat później inna młoda kobieta na życiowym zakręcie staje się nową właścicielką zabytkowego dworku z winnicą pod Zieloną Górą. Doświadczona przez los, a jednak przepełniona nadzieją, że w tym osobliwym miejscu odnajdzie spokój po stracie, Alicja, pewnego dnia znajduje tu starą skrzynkę. A w niej drobne przedmioty winiarskie i akt własności winnicy z lat 30. Tak rodzi się w niej głód poznania prawdy, kim była kobieta, która mieszkała tu przed nią..
Historia Gratel i Alicji to przepełniona emocjami powieść obyczajowa z historią w tle. Świetnie napisana. Stylowa. Klimatyczna. Porywająca. O sile kobiet i harcie ducha, marzeniach i pragnieniach, wyrzeczeniach, bitwach i wojnach, zwycięstwach i porażkach..
„Nigdy się nie poddam” to książka doskonała na jesienny wieczór z lamką wina w ręku (chusteczki również mogą się przydać). To jedna z takich historii, które na długo pozostają w pamięci..
Bardzo polecam.